Święta to czas rodzinny, czas relacji, dobrych uczynków, miłości, domowego ciepła i obdarowywania… przynajmniej w teorii. W praktyce Boże Narodzenie wzbudza skrajne uczucia zarówno u dorosłych, jak i nastolatków. Niektórzy je kochają, czasem na siłę, a inni woleliby na ten czas zaszyć się i wyjść z ukrycia dopiero w okolicy sylwestra.
Niezależenie od tego, czy należysz do pierwszej, czy drugiej grupy osób lub jesteś gdzieś pośrodku, ten artykuł podpowie ci, jak zbliżyć się do upragnionego marzenia o autentycznie spokojnych i radosnych świętach z dziećmi.
Święta z nastolatkiem
Zacznijmy od czegoś, co może wydać się absurdem: święta są szczególnie wymagającym okresem dla nastolatków. To czas pełen nerwów, nakazów i zakazów, niewygodnych ciuchów i przymusowego obściskiwania obcych o nie swoim zapachu (czyli dalszej rodziny, którą widzą raz, czy dwa w roku). Za to poświęcenie czeka je nagroda — prezenty. Ale w zamyśle przecież nie o to chodzi w Bożym Narodzeniu.
Czy istnieje jakiś trik, magiczna sztuczka pozwalająca na odczarowanie utartych zwyczajów domowników, tak różnych od świątecznych oczekiwań? Jeśli tak, nie znajdziesz jej tutaj. Ale nie martw się, nie będzie to też trwająca miesiącami podróż, w którą samotnie wybierają się aborygeńscy Australijczycy, by mieć wgląd we własną duszę ani dziki taniec połączony z przekłuwaniem skóry i przywiązywaniem się do pala, jak u plemion Siuksów czy Czejenów, żeby połączyć się ze Stwórcą. Będzie za to o obserwowaniu, słuchaniu, autentyczności i krótkiej podróży w czasie, by przypomnieć sobie, jak to było, gdy sami mieliśmy naście lat.
Jak bez stresu przygotować się do świąt?
Dzieci mają swój świat, który zmienia się niemalże z roku na rok. Nawet magia świąt tego nie zmieni. Dlatego tak trudno nam za nimi nadążyć. Rodzina schodzi na dalszy plan, pojawiają się pierwsze sojusze, przyjaźnie i miłości. Do tego dochodzi moda, to, co zobaczą i zasłyszą z mediów społecznościowych i Internetu. Coraz częściej ich znajomymi są osoby wychowujące się w domach, gdzie nie obchodzi się uroczystości chrześcijańskich. Zderzenie świata, w którym żyją po wyjściu do szkoły z tym, którym otaczamy je w domu, przejawia się w kłótniach, typowej dla tego wieku upartości i pokrętnej logice, która z pewnością wydaje im się solidna jak dobry wycisk na siłce.
Pamiętaj, że niemożliwym jest, by wartości dziecka idealnie pokrywały się z twoimi. To normalne i wręcz wskazane. Nie wychowujesz klona, lecz myślącego i czującego po swojemu człowieka. Aby go zrozumieć, należy otworzyć oczy i uszy oraz zamknąć buzię. Swoją, nie dziecka. Powszechnie praktykowane w naszym społeczeństwie przekonanie, że racja ważniejsza jest od relacji generuje jedynie kłopoty.
Obserwuj i słuchaj
Następnym razem, gdy twoje dziecko zacznie coś do ciebie mówić, postaraj się wstrzymać z osądami i komentarzami, i obserwuj. Cokolwiek dostrzeżesz zapamiętaj. Nie, to jeszcze nie czas na uwagi i porady. Teraz postaraj się z otwartym umysłem zrozumieć głębię tych kilku słów lub zdań wypowiedzianych przez swoją pociechę. Skrywają więcej informacji, niż mogłaby na to wskazywać liczba liter. Jeśli temat dotyczy świąt, istnieje duża szansa, że dowiesz się, co twoje dziecko by w nich zmieniło. Między słowami może usłyszysz, że:
- Ubieranie choinki to olbrzymia odpowiedzialność, o którą się nie prosiło. Podaruj dziecku wolność przy przystrajaniu choinki i nie krytykuj, jeśli efekt końcowy cię nie zachwyci. Zawczasu przygotuj się, że tak właśnie będzie. Brak Specjalisty ds. Jakości analizującego położenie każdej ozdoby sprawi, że zamiast potu na czole, na twarzy nastolatka pojawi się szeroki uśmiech i duma.
- Świąteczne ciuchy są niewygodne i wieśniackie Do pewnych strojów trzeba dorosnąć, a nastolatki ubrane w świąteczne sweterki uśmiechają się zazwyczaj tylko w filmach. Spróbujcie wraz z dzieckiem poszukać w Internecie pomysłów na elegancki, lecz swobodny świąteczny strój. Taki, który wspólnie zaakceptujecie. Nie chodzi o kupowanie nowych ubrań, a o odrobinę kreatywności w stworzeniu czegoś interesującego z tego, co wisi w szafie.
- Wielkie świąteczne porządki są na pokaz. Trudno się z tym nie zgodzić. Jeśli należysz do osób, które marzą o nowym mopie pod choinką i tryskasz szczęściem, gdy myjesz okna lub czyścisz toaletę, zapewne nie musisz tego czytać. Twoje dziecko albo podziela twoje hobby, albo nie musi sprzątać, bo w domu jest zawsze czysto. W innym wypadku zadaj sobie pytanie, czy świąteczne porządki napędza cudza opinia (mąż, żona, matka, teściowa)? Jeśli tak, odważ się zrobić mały eksperyment i skończ sprzątać, gdy uznasz, że gdyby nie mąż, żona, matka, teściowa, to mop poszedłby do szafy. Wariant drugi to taki, w którym nie odpuszczasz, ale prosisz rodzinę o pomoc (można to wdrożyć również w wariancie pierwszym). Wytłumacz im, dlaczego jest to dla ciebie ważne. Podobnie jak przy ubieraniu choinki, nie stawiaj warunków, nie chodź z białą rękawiczką Specjalisty ds. Jakości. Zaakceptuj, że każdy ma swój brudometr — wewnętrzny sygnalizator ilości brudu, którego nie warto sprzątać.
- Pomoc w kuchni to strata czasu. Dobór świątecznych potraw to forma tradycji, a ta zależy od rodziny. Spróbuj wraz dzieckiem wybrać jedną potrawę, którą uwielbia i włącz ją do świątecznego jadłospisu. Następnie przyrządźcie ją wspólnie. Podobno spory procent nastolatków lubi pichcić, więc warto to sprawdzić.
- Rozmowy przy wigilijnym stole są nudne jak flaki z olejem. Pozwól dziecku, by zaproponowało temat do rozmowy. Postaw jasne granice, np. wątek nie może być obraźliwy, powinien być zrozumiały dla wszystkich, itp. Gdy dziecko będzie chciało odejść od stołu, nie oponuj. Ustalcie czas, po którym wróci do rodzinnego grona. Taka odrobina wolności pokazuje, że uczucia i komfort psychiczny dziecka są dla ciebie ważne.
Postaw na autentyczność
Dzieci są wyjątkowo wyczulone na brak autentyczności u dorosłych. Jeśli zobaczą niespójność między naszym zachowaniem a tym, czego od nich oczekujemy, podkładamy sobie pod nogi minę. Lata trików wychowawczych, do których uciekaliśmy się, gdy były młodsze, stały się narzędziem do nauki jak przejrzeć nasze intencje na wylot.
Jeśli sami zmuszamy się do kontynuowania tradycji, które chętnie byśmy zmienili, nietrudno o frustrację i potrzebę kontroli.
Spróbuj szczerze odpowiedzieć sobie na poniższe pytania:
- Co lubisz, a czego nie znosisz w świętach?
- Które elementy tradycji świątecznych mają dla ciebie prawdziwą wartość, a które są jedynie wyuczonym na pamięć obowiązkiem?
- Czy robisz wszystko sama/sam, bo myślisz, że nie otrzymasz potrzebnej pomocy od reszty domowników?
- Czy gotujesz potrawy, których nie lubisz tylko dlatego, że któryś z gości ich oczekuje?
- Czy uszczęśliwiasz innych kosztem własnego samopoczucia?
- Czy na święta spotykasz się z osobami, za którymi nie przepadasz, bo “tak wypada”?
Następnie zastanów się, co możesz zrobić, by rodzinna celebracja nie była jedynie listą rzeczy do zrobienia. Jeśli co roku Boże Narodzenie wiąże się dla ciebie ze stresem i gonitwą, może czas zmienić “jakoś to będzie” na “to będzie jakość”. Jakość czasu z samą/samym sobą i z rodziną. Odpuść, postaw na autentyczność i zobacz, co będzie. Jeśli brzmi to zbyt przerażająco, wypisz na kartce odpowiedzi na pytanie: co najgorszego może się stać? Jeśli na liście nie znajdują się sytuacje zagrażające życiu lub zdrowiu, istnieje duża szansa, że wiele (jeśli nie wszystkie) z twoich obaw się nie spełnią. A gdyby tak się nie stało, już wiesz, co cię czeka i nie jest to koniec świata. Święta przeminą, a życie wróci na dawne tory.
Wszyscy chcemy dla swoich dzieci jak najlepiej. Chcemy, by były sobą i realizowały swoje pasje, by były szczęśliwe. Będzie im znacznie łatwiej, jeśli pokażemy, że my także cenimy własną autentyczność i szczęście. Nastolatki biorą z nas przykład i potrzebują naszej autentyczności w równej mierze jak my za nią tęsknimy.
Usiądź wygodnie w fotelu i pozwól sobie na krótką podróż w czasie
Przypomnij sobie, co lubiłaś/eś robić na święta w wieku kilku, kilkunastu lat. Wyczekiwanie na pierwszą gwiazdkę, rozpakowywanie prezentów, zabawa. Bez spiny, na luzie. Rozmowy przy stole z dorosłymi były raczej na samym dole listy. Czasy się zmieniły, ale potrzeby nie. Wyluzuj i pozwól innym na trochę luzu. Święta na pokaz nie dają prawdziwej radości i nie są autentyczne. Nic złego się nie stanie, jeśli tym razem zabraknie jednej potrawy na stole lub nie zetrzesz kurzu z tej najwyższej szafy, do której targasz drabinę z piwnicy.
Pójdź na spacer i zabierz ze sobą rodzinę. Jeśli potrzebujesz karty przetargowej, możesz się im odwdzięczyć wieczorem filmowym lub wspólnym graniem na konsoli. Otwórzcie planszówki, przeczytajcie książkę albo pomuzykujcie. Pamiętaj, że nie zawsze musimy robić coś wspólnie, by być razem. Niekiedy wystarczy, że jesteśmy w jednym pokoju. Czytanie i granie w grę nie kłócą się ze sobą, jeśli kolokwialnie mówiąc żyjemy i dajemy żyć. Niech te święta będą właśnie o tym, o czym zawsze były — o życiu.