Dziś trochę o stereotypach: chłopcy mogą się przepychać, dziewczynkom nie wypada… Dziewczynki mogą płakać, chłopcom nie przystoi. Dziewczyny mogą chodzić w spodniach, chłopcy w sukienkach już niekoniecznie. Chłopcom jakoś dwóje i tróje uchodzą na sucho, w dziewczynkach pojawia się pytanie: czy jestem głupia???
To co powyżej, to pewne stereotypy, pewne obiegowe opinie, przy których niektórzy z Was pokiwają głowami, inni powiedzą: co za bzdura…
Ja jednak chciałam zwrócić uwagę na szkolną rzeczywistość naszych dzieci. I na oceny, które wpływają na poczucie własnej wartości naszych dzieci. Badania wskazują, że bardziej wpływają na dziewczynki, niż na chłopców, co nie oznacza, że tych ostatnich też nie dotykają. Statystycznie jednak w mniejszym stopniu. To już nie stereotypy, choć chyba społecznie przyjęło się sądzić, że dziewczynkom bardziej zależy na ocenach…
W większości szkół zaczęło się sprawdzianowo-kartkówkowe szaleństwo. Ktoś napisał jakiś czas temu, że jak nie jesteś nauczycielem, lekarzem, kierowcą – to nie wtrącaj się do tego, jak ktoś wykonuje swój zawód. No to z całym szacunkiem w proces edukacji wtrącać się nie będę. Ale na sieczkę, jaką to szaleństwo robi w psychice naszych dzieci już trudno patrzeć mi obojętnie. Sprawdzianowo-kartkówkowe szaleństwo podyktowane różnymi względami ma w sobie niewątpliwie pewną magiczną moc: tym, którzy dostają dobre oceny wmawia: jesteś super, liczysz się, jesteś ważny. Jesteś MĄDRY. Będzie z Ciebie KTOŚ. Tym, którym nie wychodzi, wmawia coś zgoła przeciwnego: do niczego się nie nadajesz, jesteś beznadziejny, jesteś GŁUPI. NIC dobrego z Ciebie nie wyrośnie… Sprawdzianowo-kartkówkowe szaleństwo przyprawia mnie o zawrót głowy, kiedy patrzę na wychodzące ze szkoły ze spuszczoną głową dzieciaki. Znowu nic nie napisałam. Znowu dostałem dwóję… Zastanawia mnie logika, którą kieruje się to sprawdzianowo-kartkówkowe szaleństwo… Może wy znacie takich ludzi, ale ja chyba nigdy w życiu nie trafiłam na kogoś, kto świetnie opanował materiał z jakiegoś zakresu tylko dlatego, że dostał z niego przysłowiową dwóję… Raczej znam mechanizm zgoła odwrotny: dostałam dwóję, to znaczy, że jestem głupia/głupi, przecież uczyłem się/uczyłam… To po co mam się jeszcze raz uczyć, skoro i tak znowu nic nie napiszę…
Sprawdzianowo-kartkówkowe szaleństwo przyprawia mnie o zawrót głowy, kiedy widzę, jak z dnia na dzień gaśnie w dzieciakach poczucie własnej wartości, a szkolne oceny zaczynają definiować to, co dzieci myślą o sobie samych… Niezależnie od ogromu talentów, które każde z nich posiada… I choć stereotypy stereotypami, to zjawisko to bardziej dotyczy dziewczynek niż chłopców, bo dziewczęce mózgi, jak pokazują badania, bardziej są wyczulone na opinię innych… Może warto o tym pomyśleć, kiedy następnym razem wpiszemy do dziennika piątą w tygodniu kartkówkę…
Może warto też pomyśleć o tym, że nasze dzieci zaczynają dzień o 8.00 w szkole, a kończą go o 20.00? 22.00?… I może warto zadać sobie pytanie, po co to sprawdzianowo-kartkówkowe szaleństwo fundujemy dzieciom, skoro od stresu i przepracowania nikt jeszcze nie stał się szczęśliwszym człowiekiem…